Foto: Ingrid Nergården Jortveit, NP
Tysiące wściekłych Polaków wysyła protest mailowy do PFU
Skrzynki odbiorcze (Norsk Presseforbund) Norweskiego Stowarzyszenia Prasy (Norsk Redaktørforening) i Norweskiego Stowarzyszenia Wydawców zostały zalane e-mailami z groźbami bojkotu wszystkich norweskich produktów.
W następstwie decyzji podjętej na posiedzeniu dnia 24 listopada przez Norweską Radę Etyki Mediów PFU – (Pressens Faglige Utvalg) udało się rozdrażnić pół Polski. PFU rozpatruje skargi dotyczące kwestii etycznych prasy.
- Pragnę zauważyć, że w dzisiejszych czasach dziennikarstwo wędruje pomiędzy krajami. Postrzeganie sytuacji, przez pryzmat popełnionej jednej pomyłki daje błedny obraz sytuacji - mówi sekretarz generalny Kjersti Løken Stavrum w NP.
Polacy: Co jest podłożem polsko-norweskiej sporu o Auschwitz
Tekst standardowy
Maile zawierają ustandaryzowany protest dotyczący decyzji uchwalonej niedawno przez PFU na podstawie, której gazeta Sør-Trøndelag została uniewinniona w sprawie naruszenia etyki prasowej po nazwaniu w recenzji swojego filmu - Auschwitz “polskim obozem koncentracyjnym”.
- Emaile napływają cały czas. Usunęliśmy ich już ponad 10 tys. Podczas, gdy prowadzimy tą rozmowę, co sekundę przychodzi wiele nowych. Jesteśmy bezbronni wobec takich akcji. To zaczęło się w niedziele i stale nabiera na sile. Jest oczywistym, iż decyzja podjęta przez PFU mocno ugodła serca obywateli całej Polski. Dla Polaków jest to niewytłumaczalne, nie udało nam się do nich dotrzeć. Dlatego też należy mieć na uwadze bląd popełniony przez gazetę Sør-Trøndelag. Rozumiem, że taka akcja nie jest przeprowadzana przez czystą złośliwość – mówi Løken Stavrum.
Asystent Sekretarza Generalnego Reidun Kjelling Nybø z Norweskiego Stowarzyszenie Wydawców opowiada, że usunął 10.800 e-maili wysłanych przez Polaków wcześniej we wtorek. Pół godziny później zostało wysłanych kolejnych 890 i napływa stałe więcej.
- Zauważamy, że toczy się nieustanna walka z PFU, najwyraźniej został również uzyskali dostęp do adresów e-mail NR Sekretariatu. Od poniedziałkowego popołudnia do tej pory, Arne i ja otrzymaliśmy prawie 12.000 e-maili. Daliśmy radę oczyścić to tak, by nie stanowiło to dla nas większego problemu.
Groźby bojkotem
Treść protestu brzmi w języku angielskim następująco.:
“It is an outrageous and scandalous decision. The PFU’s decision has been adopted due to either Commission’s ignorance or malevolence. It can compromise the traditional Polish-Norwegian friendship and good relations”.
Tłumaczenie:
“To są oburzające i skandaliczne decyzje. Decyzja PFU została przyjęta z powodu ignorancji Komisji bądź jej wrogości. Może to naruszyć tradycyjną polsko-norweską przyjaźń i ich wzajemne dobre stosunki “.
Podsumowując, bojkotem zagrożone są wszystkich norweskie produkty, jeśli PFU nie odwoła swojej wcześniejszej decyzji.
To dziennikarz i redaktor Henryk E. Malinowski narzekał na gazetę Sør-Trøndelag za niepoprawne użycia języka. Uważa on, że użyta terminologia godzi w Polskę i w Polaków.
Duże nieporozumienie
W sprawozdaniu z PFU udawadnia niewinność, na podstawie przeprosin złożonych przez gazetę dotyczących używania języka. Komisja zasnacza, że celem użycia takiego sformułowania było przekazanie, że obóz koncentracyjny znajdował się na terenie Polski.
Lider PFU, dziennikarz VG Alf Bjarne Johnsen, nie otrzymał tych e-maili osobiście i nie wie, kto stoi za całą kampanią.
- Zadaję się być zaskoczony całą kampanią. PFU wzieła pod uwagę tylko etykę prasy, pominięta została historia wojny. Komitet jest bardzo stanowczy w tej sprawie. Zastanawiam się, czy jest coś jeszcze jakieś drugie dno, czy wykorzystanie tego w jednym lub w innym celu.
Johnsen w wywiadzie dla polskiej telewizji o decyzji PFU w piątek.
- Dostałem telefon z polskiej telewizji rozmowa prowadzona była przez norweskojęzycznego reportera. Wyjaśniłem sytuacje, że gazeta Sør-Trøndelag przybyła ze szkodą za zrobienie godnego pożałowania spięcia wywołanego przez przedstawioną recenzję filmu.W toku postępowania dowiedzieliśmy się, że gazeta Sør-Trøndelag opublikowała wyraźne przeprosiny. Redaktor informuje, że wczesniej nie zapoznał się z recenzją filmu, inaczej chciałby by zostało użyte wyrażenie “niemieckiego obozu koncentracyjnego”. Kodeks etyki wymaga by wyrażać skruchę przy każdej nadarzającej się okazji. Gazeta Sør-Trøndelag zrobiła to wyraźnie.
Dmuchać na zimne
Johnsen podkreśla, że PFU musi rozważyć brutalność naruszenia i jego ewentualne szkodliwe konsekwencje. PFU doszło do wniosku, że etyczne naruszenie zostało skompensowane w postaci złożonych przeprosin.
- Trudno powiedzieć co więcej można zrobić w tej sytuacji. Jestem pewien, że również od czasu do czasu jeden, czy drugi polski dziennikarz popełnił przypadkowy błąd. Trzeba dmuchać na zimne. Nie czytałem wszystkich wiadomości e-maili, jednak nie doświadczyłem działania bezpośrednio zagrażającego.
Były wieloletni członek PFU, Dagbladet Jan Olav Egelanda, powiedział, że nie może zgodzić się w tej sprawie z Johnsenem. Na swojej stronie na Facebooku pisze:
- Oczywiście, etyka prasowa obejmuje również zagadnienia z zakresu historii wojny. Są pewne granice, niektóre błędy powinny być skierowane na bok na podstawie złożonych przeprosin. Czy Komitet, uzna, że jest to dopuszczalny błąd wspominając o Vidkun Quisling, który jest liderem norweskiego ruchu oporu? Czy to jest w porządku powiedzieć, że marynarze wojenni popłynęli do nazistów?
UD poinformowany
Kierownik Komunikacji Frode O. Andersen MSZ informuje Journalisten.no, że
e-mail o takim samym brzmieniu zostanie wysłany do Ministerstwa Ambasady Norwegii w Warszawie.
- Ale nie rozmawiamy o takich ilościach jakich organizacje zwiazane z prasą doświadczyły wcześniej, którzy nadal nie wiedzą, kto zorganizował akcję protestacyjną- mówi Andersen.
(Translated by Joanna Broniszewska)